poniedziałek, 21 grudnia 2015

Eyeliner Stimulong Astor - precyzyjna kreska na powiece

Eyelinery są stałym elementem mojego makijażu, więc co jakiś czas mam okazję wypróbować coś nowego. Obecnie moim codziennym ulubieńcem jest właśie produkt marki Astor.

Cena: ok. 30 zł, ale przy tej wydajności jest to baaardzo rozsądna kwota :)

Opakowanie: kałamarzyk + cieniutki klasyczny pędzelek do rysowania kreski.

Efekt: moim zdaniem najłatwiej jest nim narysować bardzo cieńką kreseczkę, a to zawdzięczamy precyzyjnemu pedzelkowi. Stosuje ten liner na przemian z żelowym eyelinerem Maybelline. Tym drugim nie udaje mi się narysować tak delikatnej linii, więc używam go wtedy, kiedy zależy mi na mocniejszym efekcie. Do codziennego, lżejszego, ale precyzyjnego makijażu zawsze używam Stimulong Astor.
Wydaje mi się, że eyeliiner Astor sprawdzi się również u kobiet dojrzałych, które nie maja już idealnie gładkiej powieki :) Czytałam, że zawiera on skłaniki mające dawać efekt "wygladzenia" powieki - może stąd ta łatwość w aplikacji... :)
W moim przypadku  tym linerem łatwiej jest wykonać prezyzyjną kreskę niż linerami w pisaku (stosowalam m.in.  L'oreal Superliner czy pisak z Gosh'a). Mimo, że zawyczaj to linery w pisaku są uznawane za najlepsze narzedzie dla początkujących, ja doradzam wypróbowanie tego linera w pędzelku, jeśli macie problem z precyzją przy tworzeniu kociego oka :)

A dodatkowym atutem jest wyjątkowa wydajność - mam ten liner od kilku miesięcy i nadal świetnie rysuje, co na pewno stanowi przewagę nad "pisakammi", które lubią szybko wysychać.

Trwałość: bardzo dobrze utrzymuje się przez cały dzień - bez rozmazywania, znikania czy kruszenia.

Podsumowanie: świetny produkt w przystepnej cenie (szczególnie podczas promocji :)) Na pewno kupię kolejne opakowanie po wyorzystaniu zawartości aktualnego.

Ocena: 10/10

niedziela, 20 grudnia 2015

Zimowa opalenizna - krem i balsam brązujący Ziaja Sopot

Dwa produkty, ktorych od kilku tygodniu używam w celu podtrzymania znikającej letniej opalenizny to krem do twarzy i balsam brązujący marki Ziaja.

Cena: krem - ok. 4,50 zł, balsam - ok. 13 zł (na prawdę spora pojemność - 300 ml)

Jak stosuję? Oba produkty nakładam po kąpieli, wieczorem. Krem na skórę twarzy, szyi i dekoltu, a balsam na całą resztę ciała. Stosuję je mniej więcej co drugi dzień i po aplikacji odczekuję ok. 10 min. Zawuważyłam też, że w moim przypadku efekt na twarzy jest znacznie lepszy po nałożeniu grubszej waarstwy. Dzieki temu na drugi dzień rzeczywiście widać opaleniznę. Przy cieńszej warstwie była ona prawie niezauważalna.
Nie odważyłabym się nakładać tych produktów rano, ponieważ obawiałabym się pobrudzenia ubrań i tego, że krem na twarzy wejdzie w reakcje z makijażem, jeśli nałożę go za szybko.

Efekt: na drugi dzień skóra jest lekko opalona (moja minimalna powakacyjna opalenizna staje się intensywniejsza). Na ciele opalenizna wygląda bardzo naturalnie, jest zauwazalna, a jednoczesnie nigdy nie pojawiły się  najmniejsze smugi czy plamy.
Kolor, który uzyskuję jest bardzo zblizony do mojej naturalnej opalenizny (lekko żółta tonacja).Na twarzy niestety efekt ten jest mniej jednolity i przyznam, że kolor muszę nieco wyrównywać podkładem. Zakładam jednak, ze to wina mojej mieszanej skóry, a nie kremu, ponieważ na szyi daje on bardzo dobry efekt  w jednolitym odcieniu.
Stosuję oba produkty co dwa dni i staram się przed ich użyciem peelingować skórę (co drugą aplikację poprzedzam peelingiem). Przy takim działaniu nie mam problemu z nierównomiernym ścieraniem się opalenizny. Po prostu zmywa się lekko i równomiernie w czasie brania prysznica.

Minusy? Niestety lekki, nieprzyjemny zapach, charakterysyczny dla samoopalających produktów, pojawia się i w tym wypadku. Oczywiście znika po kąpieli :) W moim przypadku produkt brudzi ubrania (pidżamkę ;)) i jasną pościel. Być może należałoby odczekać troszkę więcej czasu, do momentu wchłonięcia w skórę (ubieram się po ok. 10 minutach od aplikacji), ale nie mam do tego cierpliwoście ;)

Podsumowanie. Uważam, że jest to całkiem fajny i tani sposób na podtrzymanie opalenizny. U osób bardzo bladych należałaby zapewne wyjątkowo dokładnie aplikowac produkt. Efekt jest subtelny, ale wyraźnie zauwazalny, wiec to świetne rozwiązanie dla osób dla których samoopalacz jest zbyt ryzykowny. Dodatkowym atutem jest to, że nie mamy problemu z "łatkami", które potrafi nam zafundować ścierający się samoopalacz.

Ocena: 8,5/10

piątek, 18 grudnia 2015

Rozświetlająca mozaika NYX

Bardzo lubie efekt zdrowej, lekko błyszczacej cery, więc rozswietlacze to jeden z moich najpotrzebniejszych produktów :)
Obecnie staram się zużyć rozświetlacz marki NYX, żeby móc bez wyrzutów sumeinia kupić i przetestować nowy produkt ;)
A w związku z tym, ze zuzycie jest już znaczne mogę na jego temat powiedzieć coś więcej.

Kolor: mozaika składająca się z kilku kolorów (srebro/biały perłowy, żółto-złoty, rózo-fiolety)

Cena: ok. 40 zł

Opakowanie: nieduże pudełeczko, całkiem poręczne i lekkie, bez lusterka

Efekt: lekkie rozświetlenie, bez drobinek, świetne do makijażu dziennego,  ale wydaje mi się, że dla wielu osób będzie zbyt subtelne. Ja nie zdecyduję się na ponowny zakup tego produktu, ponieważ daje zbyt zimny kolor rozświetlenia, a przy mojej cerze lepszym rozwiązniem byłby bardziej złocisty odcień (cieplejszy). I oczekuję wyraźniejszego efektu, bez nakładania grubej warstwy produktu.

Podsumowanie: fajny produkt do dziennego, subtelnego makijażu, Polecam dla osób, które oczekują bardzo delikatnego efektu lub boją się, że przesadzą z rozświetleniem.

Ocena: 6/10

Maseczka Lirene Illumi Corrector - wyjątkowe rozświetlenie

Moje odkrycie tego tygodnia! :) Niespodziewanie jest to maseczka do twarzy. A chodzi o Lirene Illumi Corrector - błyskawiczną maskę rozświetlająco-upiększającą.

Wyjątkowa maseczka, która przepięknie rozświetla skórę twarzy i dekoltu. Wg producenta stanowi dobrą bazę pod makijaż wieczorowy. I rzeczywiście daje niezwykły efekt - skóra wygląda na wypoczętą rozświetloną z efektem "glow" :)

Można ją stosować również jako typowa maseczkę - pozostawiając na kilka minut i usuwając, po upływie tego czasu, jej nadmiar np. wacikiem.

Ja polecam tę maseczkę zarówno pod makijaż wieczorowy jak i dzienny np. weekendowy. Sprawdzi się zawsze kiedy chcemy wyglądać lekko błyszcząco, świeżo. Świetny produkt dla fanek strobingu :) A osoby, które  mają piękną cerę moga po prostu nałożyć tę maseczkę i zrezygnować z podkładu czy pudrów.

U kogo ten produkt się nie sprawdzi? Na pewno tej masecki nie polubią osoby, ktore lubią matowe makijaże i twarz bez błysku. A więc zapewne osoby z tłustą cerą nie będą zachwycone.
Podejrzewam, że również osoby o licznych niedoskonałościach skóry mogą się rozczarować, ponieważ błysk potrafi podbijać wszelkie nierówności cery.
Natomiast każdej osobie, która lubi blask bez brokatu  polecam wypróbowanie tej maseczki.

Jak ja ją stosuję? Zazwyczaj stanowi moją bazę pod makijaż weekendowy (nie staosuję jej codziennie). Czasami aplikuję ją tylko na wybrane partie twarzy np. kosci policzkowe, środek czoła, a czasami pokrywam calą twarz, dekold i szyję. W obu wariantach sprawdza się świetie :) A dodatkowo całkiem dobrze nawilża skórę i sprawia, ze nawet bez makijażu wygląda zdrowiej.


Maseczka dostepna jest np. w drogeriach Rossman w cenie ok. 3 zł za saszetkę (8 ml). Przy stosowaniu na całą twarz wystarcza mi na kilka użyć.

Porównując efekt tej maseczki mogłabym odnieś się do bazy rozświetlającej The Body Shop (w tubie), którą też regularnie stosuję. Maseczka jednak ma zdecydowanie bardziej nawilżające właściwości i daje mocniejszy błysk.





poniedziałek, 14 grudnia 2015

Tania i świetna maseczka do włosów - Kallos, KJMN, Keratin

Od kilku miesięcy staram się przywrócić przedwakacyjną świetność moim włosom. Niestety lato -słońce i koloryzacja sombre sprawiły, że końcówki moich długich włosów stały się porowate, trudne do rozczesania i mocno plączące się. Dlatego zafundowałam im intensywną terapię :) A polega ona na m.in. stosowaniu maseczki co drugi dzień (obecnie kilka róznych maseczek na przemian).

Jedną z maseczek, którą uważam za odkryce roku ;) jest keratynowa maseczka Kallos, KJMN, Keratin. Zakupiłam ją drogerii Hebe.

Opakowanie: słoiczek plastikowy, któy pozwala na zużycie produktu do samego końca.

Cena: wyjątkowo korzystna jak na tak dobry produkt! Ja zakupiłam swoją podczas promocji - małe opakowanie za ok. 5 zł!

Opinia: ta maseczka sprawiła, że moje  bardzo zniszczone, matowe włosy zaczeły niesmiało błyszczeć! Przez kilka tyygodni używałam tylko tej jednej maski (co drugi dzień)  i muszę przyznać, że róznica w rozczesywaniu włosów i w ich wyglądzie była zdumiewająca. Stały się znacznie gładsze i nabrały widocznego blasku.
Po kilku tygodniach zaczęłam stosować tę maskę na zmianę z dwoma innymi, żeby dostarczyć im też innych składników odżywczych, ale nadal jest ona moim faworytem :)

Oczywiście nie bez znaczenia przy intensywnej regeneracji włosów jest tez lekkie podcięcie koncówek - to zawsze sprawia, że włosy lepiej się rozczesują, a skrócenie o chociażby 1 cm powoduje, że włosy wyglądają na zdrowsze. Nie ma się czego obawiać :)

Podsumowując tę maseczkę keratynową polecam szczególnie osobom, które chca szybko zregenerować przesuszone włosy, mają problem z ich rozczesaniem po umyciu, chciałby zeby ich włosy wydawały się gładsze. U mnie przy bardzo regularnym stosowaniu zdziałała cuda :)

Korektor Cashmere Dax Cosmetics - rozczarowanie...

Korektor Cashmere Dax Cosmetics zakupiłam w sklepie internetowym Douglas. A wynikało to wyłącznie z chęci wypróbbowania czegoś nowego. I dodam, że bylo to zanim znalazłam swoj obecnie ulubuony korektor marki Maybelline.

Opakowanie: dość ciężkie, srebrne, ekskluzywne :) Minusem jest to, że nakrętkę jest dość trudno zdjąć, co potrafi irytować w trakcie szybkiego porannego makijażu ;) W odróznieniu do wiekszości wykręcanym produktów w pisako-pedzelku, ten  jest wyciskany pstryczkiem, jak w długopisie Trzeba więc uważać żeby nie nasicnąć pstryczka podczas dociskania zatyczki korektora. Genneralnie uważm to opakowanie za bardzo ładne i bardzo niepraktyczne :)

Produkt: jest dość rzadki, wg mnie słabo kryje nawet niewielkie mankamenty. Niestety kolor jest dla mnie znaaacznie za ciemny. Na stronie Douglas nie ma wyboru odcieni. Czyzby był tylko jeden? Jeśli tak, to zdecydowanie jest on przeznaczony dla osób o dość śniadej cerze (kolor jest ciemniejszy niż np. Maybelline Lumi dream touch 01 i bardziej pomarańczowy). U mnie nawet latem - przy opalonej cerze  - był znacznie za ciemny. Jego zdolności rozswietlające i liftingujące oceniam na przeciętne.

Cena: ok. 30 zł

Ocena: 2/10

Uważam, że jest to produkt wyłącznie dla osób o bardzo ciemnej cerze, które nie oczekują krycia, a jedynie odrobiny rozświetlenia. U mnie zupełnie się nie sprawdził mimo niewielkich mankamentów do ukrycia, a szkoda bo niektóre kosmetyki z tej linii są na prawdę warte uwagi (np. znana wszystkim baza)...

piątek, 11 grudnia 2015

Mój ranking płynów micelarnych - aktualizacja!

Płyn micelarny to produkt, którego używam codziennie do zmywania makijażu i  przed jego nałożeniem rano. Testuję więc sporo produktów z tej kategorii i jak się okazuje pojawił się nowy faworyt...

Kilka miesięcy temu mój ranking wygladał tak:
10. miejsce Eveline Fresh&Soft (różowy) i Kolastyna Refresh (różowy)
9. miejsce  Ziaja Sopot Spa (niebieska seria)
8. miejsce Lirene do cery naczynkowej (różowy) 7. miejsce Bielenda Kolagenowe odmłodzenie (zielony)
6. miejsce AA Age technology do cery wrażliwej (złoty)
4. miejsce L'oreal (różowy)
2. miejsce Bourjouis (fioletowy)
5. miejsce Perfecta do cery naczynkowej (różowy)
3. miejsce Mixa do cery wrażliwej (pomarańczowo-niebieski)
1. miejsce Nivea

A obecnie 1. miejsce przyznałabym mojemu aktualnemu ulubieńcowi - płynowi Garnier  3 w1 do skóry wrażliwej (linia rózowa). Wg mnie jest najskuteczniejszy, a jednocześnie delikatny. Zmywa makijaż najszybciej i nie podrażnia ani nie wysusza mojej cery mieszanej (ze skłonnością do przesuszania zimą). Wypróbowałam również wersję zieloną (do cery normalnej i mieszanej), ale pozostawiała ona lekkie przesuszenie skóry. Zdecydowanie polecam różową linię!

Ulubione lakiery do paznokci w kolorze NUDE


Podejrzewam, że nie jastem osamotniona w poszukiwaniu idealnego lakieru do paznokci w kolorze nude, czyli wygladającego naturalnie, subtelnie, ale jednocześnie świeżo. Nie moze być zbyt blady, ani zbyt różówy, zbyt brązowy wygląda nieatrakcyjnie, a beż beżowi nierówny...
Znalazłam jednak w ciągu ostatnich miesięcy kilka lakierów na prawdę wartych uwagi:

H&M, kolor: desert (często dostepny online)
- lekki beżowy odcień, zgodnie z nazwą - piaskowy, nie za jasny, nie za ciemny, wygląda bardzo naturalnie,
- dość dobrze się utrzymuje - kilka dni (ok. 3-4),
- dwie warstwy są tu koniecznością, a więc i na wyschnięcie trzeba chwilkę poczekać :) Nie jest to lakier do szybkiego pomalowania w windzie ;)
- cena jest korzystna, ale przy tak małym opakowaniu lepiej od razu zdecydować się na dwa słoiczki,
- aplikację oceniam na średnią (często jasne kolory sprawiają trudność w nakładaniu bez smug), dwie warstwy są konieczne i trzeba odrobinkę się przyłożyć żeby stworzyć gładką powierzchnię :)

Wibo BB care&manicure
- kolor okresliłabym jako beżo-róż :)  ładny, subtelny, nieco bardziej rózowy niż powyższy z H&M,
- aplikacja również wymaga chwili cierpliwośći, ale jego trwałość nam to wynagrodzi :)
- jest bardzo trwały, to jedyny mój lakier utrzymujący się nawet do 7 dni bez odprysków na rożkach paznokci,
- schnięcie - podobnie jak u poprzednika z H&M,
- cena bardzo korzystna (dostepny np. w Rossmanie)

Maybelline Super Stay 7 Days, kolor: nude rose
- kolor różówy - nie jest typowym nude w beżach, ale przy jednej watwie daje przepiekny lekko transparentny różowy kolor, ktory nie ma nic wspólnego z tandetnymi jasnorózowymi lakierami w stylu Barbie :)
- bardzo szybko wysycha,nawet przy dwóch warstwach, dlatego też przez całe wakacje stanowił mój awaryjny lakier, ktory stosowałam w ostatniej chwili, wiedząc, ze pasuje do wszystkiego i wysycha ekspresowo :)
- cena to kilkanascie zlotych, ale jest tego wart!
* posiadam też ciemny - brązowy lakier z tej serii i niestety nie dorównuje różowemu pod względem trwałości i łatwości aplikacji, więc bądcie ostrożne :):)

Wszystkie trzy lakiery polecam, dwa pierwsze szczególnie do średnich i długich paznokci. Dla krótszych wg mnie najlpeszy będzie ostatni.

Róż w kremie Maybelline Dream touch 06

Ze względu na to, że mój ulubiony makijaż to taki, który wygląda bardzo anturalnie i świetliście roż w kremie stanowi dla mnie kosmetyk obowiązkowy :)

Moim ulubiencem jest róż Maybelline Dream touch w kolorze 06.

Kolor: 06 - bbardzo naturalnny odcień różu, który świetnie imituje naturalny rumieniec. Podejrzewam, że będzie idealnie sprawdzał się zarówno na jasnej, średniej jak i ciut ciemniejszej cerze. Można stopniowac jego intensywnośc nakładając kolejną warstwę - zaczynając od  póltransparentnej aż po intensywny rumieniec :)
Posiadam też  ten sam róż w kolorze 02 iniestety na razie nie znalazłam dla niego zastosowania - kolor jest dla mnie za jasny i zlewa się z podkładem. Za to kolor 06 polecam wszystkim!

Aplikacja: nakładając róż w krmie trzeba się odrobinkę przylozyć :) ale efekt jest wyjątkowo odświeżajacy i naturalny. Ja nakładam produkt najpierw na wierzch dłoni, lekko rozcieram i dopiero z dłoni nanoszę na policzki (wklepuje palcami). Aplikuję na prawdę bardzo małą ilość! Krawedzie rumieńca zawsze rozcieram czystym pedzlem do podkładu (języczkowym) lub czystymi opuszkami palców.

Cena; produkty te nie sa supertanie (ok. 35 zł), ale warto je złowić na promocji (są dostepne m.in. w Rossmanie, Hebe). A zwazywszy na ich wydajność warto wydać taka kwotę.

Zalety: 
- po wklepaniu i lekkim wtarciu w policzki utrzymuje się bardzo długo (nakładam bezpośrednio na podkład - bez pudru),
- wysoka wydajność :)
- piekny soczysty,naturalny efekt.


Minusy: 
- cena jest stosunkowo wysoka jak na tę markę,
- słoiczek jest dość ciężki i raczej nie nadaje się do noszenia ze soba w torebce (ja przekładm sobie odrobinę do pojemniczka po próbce podkładu z Maca i wrzucam do kosmetyczki).


Podsumowując - polecam kolor 06 jako świetny sposób na ożywienie naturalnego, codziennego makijażu. Uniwersalny, lekkii, świetlisty sposob na wypoczety wygląd :)


Nowy ulubiony korektor pod oczy - Maybelline Dream Lumi touch

Wydawało mi się, że nie rozstanę sie już z korektorem L'oreal aż tu nagle... Robiąc zakupy w drogerii Natura, w której zabrakło mojego ulubionego korektora zostałam namówiona na korektor marki Maybelline Dream Lumi touch. 

Kolor: 01 wg mnie jest to żółtawa tonacja, świetna d urycia ew. zaczerwienień przy dolnej linni rzęs czy w zewnętrznych kącikach oczu. Kolor nie jest bardzo jasny,  więc osobom bardzo bladym radziłabym dokładne sprzawdzenie czy nie będzie za ciemny. U mnie sprawdza się idealnie - jest ciut jasniejszy niż podkład  (Clarins Everlasting 110 honey).

Opakowanie: "pisak" zakonczony pędzelkiem. Jak zwykle w przypadku tego typu opakowań trudno jest "wykręcić" z opakowania małą ilośc produktu - nie mamy wpływu na to ile się go wydostanie. Oznakowanie na opakowaniu starło się bardzo szybko, ale to dla mnie bez znaczenia :)

Cena: ja zakupiłam swój podukt w promocji za ok. 20 zł

Zalety; ładnie kryje, jest "wilgotny" i lekko lepki, więc mam poczucie, że moja skóra pod oczami nie staje się wysuszona, a produkt dobrze się utrzymuje. Dodam, że nie mam zwyczaju pudrowania okolic pod oczami. Jeśli boicie się lekko lepkiej  okolicy pod oczami, to może to nie być produkt dla Was. Ja takich obawa nie mam, wrecz wolę  takie odczucie "nawilżenia" niż suchość delikatniej skóry pod oczami.
Co do rozswietlenia, to wg mnie jest ono bardzo podobne jak w przypadku produktu L'oreal - na podobnym poziomie.
Niewątpliwą zaleta jest też jego cena, która wypada bardzo dorbze z porównaniu z podobnymi produktami L'oreal czy Max Factor.

Wady: na razie po 2 tygodniach uzytkowania nie zauwazyłam żadnych wad poza tymi związanymi z opakowaniem. W tej chwili jest to mój ulubieniec :) Polecam!