Kolejny podkład, w którym pokładałam wielkie nadzieje to Diorskin Nude od Diora. Doradziły mi go Panie konsultantki w Sephorze, a oto moja recenzja :)
Kolor: 021, czyli bardzo żółto-beżowy bez różowych tonów, jest to zdaje się drugi w gamie i niestety dla mnie za ciemny, a najjaśniejszy był zbyt różowy. Wg mnie kolor ten w skali light, medium, dark plasuje się w kategorii medium, więc dla bladych dziewczyn będzie zdecydowanie za ciemny.
A oto jak się ten kolorek prezentuje na kartce, po wyciśnięciu jednej pompki;
na kartce po rozsmarowaniu...
... na dłoni.
Cena: w Sephorze 209 zł, w Douglasie ok. 205 zł.
Opakowanie: ciężka, szklana buteleczka z pompką, o której krążą legendy, że lubi się zacinać. Moja na razie działa bez zarzutów :)
Działanie: podkład ładnie wygląda na twarzy, daje wrażenie wypoczętej cery, lekko ją rozświetla. Krycie jest średnie, wystarczające do ukrycia lekkich zaczerwienień i naczynek. Podejrzewam, ze osoby, które mają więcej do ukrycia będą potrzebowały korektora.
Niestety na mojej mieszanej skórze strefa T zaczyna dość szybko się świecić i podkład z niej znika. Trzeba przyznać, że potrafi stworzyć naturalny efekt, ale wydaje mi się, że podkłady Bobbi Brown dają lepszy efekt drugiej skóry. Nie zauważyłam żeby nawilżał skórę.
Trwałość: średnio trwały na mojej cerze mieszanej, zapewne lepiej sprawdzi się na cerze suchej lub normalnej, absolutnie nie polecałabym go osobom o cerze tłustej. U mnie wymaga przypudrowania po aplikacji i po upływie ok 3 godzin, wieczorem jest niestety zazwyczaj pościerany w strefie T. Bardzo szybko znika z brody i nosa.
Podsumowanie: świetny kolor dla osób szukających żółto-beżowego odcienia na poziomie medium, może się sprawdzić do makijażu no make-up dając naturalny efekt. Mnie nie zadowalała jego trwałość, więc nie polecam dla cer mieszanych. Nie podoba mi się też jego zapach i cena ;]
Oceniłabym go na 6/10.
Kolejna recenzja, którą planuję przygotować to podkład Rouge Bunny Rouge.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz